poniedziałek, 17 września 2018

Siódme wybicie wskazówek

           Poczułeś mocne szarpnięcie za ramie i zostałeś odciągnięty od szatynki. Wzniosłeś przymknięte na czas pocałunku powieki i  zwróciłeś głowę w kierunku właściciela dłoni nadal znajdującej się na twoim przedramieniu. Nagle czas równo ze zmierzeniem wzrokiem twarzy Kochanowskiego jakby się zatrzymał. Zawód w jego szarych oczach i pewnego rodzaju niezrozumienie uświadomiły ci  jak podle się zachowałeś.  Spuściłeś głowę, wbijając wzrok w czubki swoich butów. Skryłeś twarz w dłoniach i przetarłeś ją nimi, wzdychając głośno. Było ci tak cholernie wstyd za to co zrobiłeś, a cisza ze strony szatynki jeszcze bardziej cię dobijała.
      -My już musimy iść.-rzucił w popłochu środkowy, ciągnąc cię za łokieć w kierunku twojego samochodu. 
Wyrwałeś się z jego uścisku, gładząc dłońmi materiał spoczywającego na tobie ubrania. Z całej siły uderzyłeś stopą w przednią oponę i zakląłeś siarczyście pod nosem. Wplotłeś smukłe palce w jasne włosy i nerwowo zaczesywałeś je do tyłu, próbując zebrać myśli. Zacisnąłeś powieki, oddychając głęboko, aby się uspokoić. Wtem usłyszałeś cichy głos blondyna informujący cię, że w takim stanie nie możesz siąść na kierownice i to on poprowadzi twój samochód. Skinąłeś machinalnie głową i zatrzasnąłeś za sobą drzwi od strony pasażera. Obserwowałeś jak twój towarzysz opada na fotel kierowcy i zapina pas, po czym chrząka donośnie i spogląda na ciebie znacząco.
     -Czas ci uświadomić, Arturze kilka ważnych rzeczy.-rozpoczął łagodnym tonem głosu Kochanowski.-Po pierwsze mój drogi przyjacielu chyba postradałeś zmysły, całując tą panienkę zaraz po jej powrocie.-skarcił cię wzrokiem.- Po drugie do cholery masz dziewczynę! Po trzecie kurwa ogarnij się, bo nie ręczę za siebie i ci przypierdolę jak będzie trzeba!- zdziwiony przypatrywałeś się wyprowadzonemu z równowagi Jakubowi.
        -No właśnie. Jagoda...-uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło.- Kurwa, kompletnie o niej zapomniałem!
       -Gratulacje ilorazu inteligencji!
Pacnąłeś przyjaciela w ramie i utonąłeś w oceanie własnych myśli. Kuba miał całkowitą rację. Zasługiwałeś na porządne oberwanie z jego strony. To jak zachowałeś się względem kochającej cię tak mocno Jagody było nie fair, a wręcz karygodne. To ona wyprowadziła cie na prostą po wyjeździe z Bełchatowa. To ona wspierała cię w tym co robisz i była na każdym meczu rozgrywanym w gdańskiej Ergo Arenie, nie pozostając nigdy nie widoczną. Zawsze gdy się tam znajdowała  odczuwałeś wyraźnie jej podporę na boisku, gdyż nie była w stanie szczędzić gardła i dłoni. A dlaczego Ewelina uciekła? Gdyż ją to przerosło. Nie była w stanie umacniać cię w tym co kochałeś, czemu bezgranicznie się poświęcałeś. Nie zamierzała tego robić kosztem własnego cierpienia na tym w postaci małej ilości czasu jaki jej poświęcałeś. Postawiła ci ultimatum, którym zadała ci dotkliwy cios, a ty mimo to wybiegłeś za nią z tego cholernego supermarketu i pocałowałeś, zapominając o całym świecie, o brunetce, która dopinała ostatnie sprawy nad morzem, aby zawitać niebawem do twojego nowego mieszkania. Martwiło cię to jak wpływ nadal ma na ciebie twoja była partnerka. Omamiła twój umysł bez najmniejszego wysiłku. Zamąciła ci w głowie i wznieciła ponownie ogień w twoim sercu. Niepokoiło cię to. Pokręciłeś głową stanowczo, chcąc odgonić od siebie kłębiące się w twoim umyśle na temat Adamiak myśli. Kochan zerknął na ciebie z uniesioną brwią, okręcając kierownicę. Jego opanowany głos otulił twoje uszy, prawiąc ci kazania na przyszłość, na które ochoczo kiwałeś głową. Nieco irytował cię swoimi pouczeniami, gdyż był młodszy i to ty więcej doświadczyłeś w życiu, ale wiedziałeś, że chciał dobrze. Pierwszy raz poczułeś to, kiedy zagaił do ciebie odnośnie swoich problemów z płcią piękną. Od tamtego czasu w jego życiu nastała jednak równowaga jeżeli chodziło o wybrankę serca, w twoim wydawało ci się, że panowała, ale zaburzyła ją skutecznie Adamiak. Gdyż w tobie nadal kiełkowało jakieś uczucie względem dawnej ukochanej. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy blondyn przekręcił kluczyk w statyce, gasząc silnik, bowiem to oznaczało, że w końcu uwolnisz myśli od postaci szatynki, a doskonale wiedziałeś, że na jej miejscu powinna w nich spoczywać brunetka. Poderwałeś się z miejsca i z jego pomocą zabrałeś się za wnoszenie wyposażenia bagażnika do twojego nowego lokum. Po kilku minutach  rozkładania nowych rzeczy na odpowiednie miejsce runąłeś na kanapę z chłodnym chmielowym trunkiem, a Kochanowski uderzył swoją butelką o twoją, uśmiechając się szeroko.
         -Za twoje miłosne życie, Arczi.-mruknął pod nosem.
Popatrzyłeś na niego powątpiewająco i zaśmiałeś się pod nosem, zdając sobie sprawę, że teraz będzie z ciebie kpił. Popijałeś napój alkoholowy i czułeś, że tego właśnie potrzebowałeś. Chwili zwolnienia tempa. Przymknąłeś powieki i wsłuchiwałeś się mimowolnie w rozmowę środkowego toczoną z jego dziewczyną. Nagle jednak poczułeś czyjeś dłonie na powiekach.
        -Kochan, weź sobie jaj nie rób!- parsknąłeś, chichocząc pod nosem.
  Uniosłeś powieki i zmarszczyłeś brwi, kiedy Kuba zanosił się głośnym, niepohamowanym śmiechem, spoglądając za oparcie kanapy. Odchyliłeś głowę do tyłu i mimowolnie kąciki twoich ust wzniosły się na wyżyny. Poderwałeś się z kanapy i otuliłeś szczelnie ramionami drobną sylwetkę dziewczyny. Brunetka owinęła dłonie wokół twojej szyi i przywarła do ciebie całym ciałem, oplatając cię nogami w pasie.  Wpiła się zachłannie w twoje wargi, a ty nie miałeś innego wyjścia jak wyciskać żarłocznych pocałunków na jej słodkich ustach. Owinąłeś wokół palców jej długie, ciemne kosmyki związane w wysokiego kucyka, delektując się ich miękkością. Nozdrza otuliła znajoma, utęskniona woń, a zmysłami zawładnęła ta urocza brunetka.  Oderwała się od ciebie, uśmiechając się rozczulająco i oparła czoło o twoje, starając się unormować płytki oddech.
        -Tak się cieszę, że cię widzę.-wypowiedziała pełnym podekscytowania głosem.
       - Ja też się cieszę skarbie, że tutaj jesteś.-powiedziałeś, gładząc dłonią jej policzek.- A co tak prędko?
    - Mama widząc, że umieram z tęsknoty za jej ulubionym zięciem zaproponowała, że resztę rzeczy wyśle mi pocztą a te najpotrzebniejsze pomogła mi spakować i o to jestem.- oświadczyła uradowana. - O cześć Kuba! Wybacz, nie zauważyłam cię.-musnęła przelotnie jego policzek wargami.
       - Witaj Jagódko.-odparł wesoło blondyn odwzajemniając jej gest.- To ja was może zostawię.- poderwał się z miejsca.
      - Ty się chyba wygłupiasz, Suchy!- skarciłeś go momentalnie.-Piłeś, a na nogach taki kawał szedł nie będziesz.
      - Arczi, kretynie ty już lepiej nie pij więcej.-uderzył sobie z otwartej dłoni w czoło.- Mieszkam piętro wyżej, chuju bobrze.-pstryknął cię palcem w czubek nosa.
Janczak roześmiała się dźwięcznie, kręcąc głową nad twoim ogarnięciem, a ty jedynie wzruszyłeś ramionami i uśmiechnąłeś się szeroko. Przeprosiłeś dopiero co przybyłą dziewczynę i podreptałeś przy boku siatkarza do drzwi. Przybiłeś z nim piątkę na pożegnanie i nim zdążyłeś przymknąć za nim drzwi, usłyszałeś jeszcze :
     - Powiedz jej prawdę, Artur.
Westchnąłeś głośno, zdając sobie sprawę z tego, że tak będzie najlepiej jednak nie chciałeś psuć atmosfery tuż po jej zjawieniu się. Podrapałeś się zakłopotany po głowie i wróciłeś do salonu. Objąłeś ramieniem brunetkę i złożyłeś na jej czole czuły pocałunek, uśmiechając się kącikiem ust. Jej głowa spoczywała na twoim ramieniu, a jej opadające z każdą sekundą coraz niżej powieki świadczyły o tym, że podróż dała jej w kość. Po mimo sporego czasu rozłąki pomiędzy wami panowała cisza, ale wcale nie była tą z rodzaju niekomfortowych, ciążących. Po prosto rozkoszowaliście się swoją obecnością całkowicie, uznając, że słowa w tej sytuacji są zbędne. Wypuściłeś powietrze ze świstem, czym przywołałeś na siebie zaintrygowane spojrzenie twojej towarzyszki i chrząknąłeś głośno.
      - Jaga, bo ja ci muszę coś powiedzieć.-sapnąłeś zdenerwowany.
      - Słucham cię, Artur.-zmieniła pozycję na wygodniejszą, odrywając się od twojego ramienia.
      - Ona wróciła. Ewelina jest w Bełchatowie i dzisiaj z Kochanem ją widziałem.-wypowiedziałeś najbardziej stoickim tonem głosu na jaki było cie w danym momencie stać.
      - Twoja pierwsza miłość tak?-zapytała nieśmiało Jagoda.- To coś pomiędzy nami zmienia? Po co mi to mówisz?-wpatrywała się w ciebie wyczekująco.
       -Tak. Ależ oczywiście, że nie kochanie. Mówię tylko, abyś wiedziała, bo zasługujesz na prawdę.-popatrzyłeś jej głęboko w oczy.
       - Dlaczego mam wrażenie, że nie wiem wszystkiego?-uniosła pytająco brew, spoglądając na ciebie płochliwie.
      - Jakby ci to powiedzieć.-skryłeś twarz w dłoniach.- To był impuls, Jaga. Pobiegłem za nią i coś dziwnego mnie pchnęło do tego, aby ją pocałować. Jakaś część mnie pragnęła dowiedzieć się czy ona nadal mnie kocha. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co robię.-oświadczyłeś załamany, spostrzegając w jej  szmaragdowych oczach ból.
        -Dobrze zrozumiałam?! Pocałowałeś ją?!- poderwała się z kanapy i stanęła naprzeciwko ciebie, mierzą cię wzrokiem pełnym niedowierzania z mieszanką szoku, a ty skinąłeś głową.-Kochasz ją?-szepnęła ledwo słyszalnie.
         - Jaga...-chwyciłeś ją za nadgarstek, wpatrując się głęboko w jej oczy.
         - Kochasz czy nie?!-wrzasnęła, chłonąc oliwkowymi tęczówkami twoją twarz.
         -Nie wiem!-odparłeś natychmiast, ale byłeś pewien tej odpowiedzi. Była ona szczera.- Jaga, to naprawdę był moment, kiedy straciłem kontrolę. To był szok. Zobaczyłem ją po raz pierwszy po tak długim czasie. Wiem, że zachowałem się nie fair w stosunku do ciebie, ale naprawdę tego żałuję. Kocham cię.-tłumaczyłeś jej łagodnie, przyciskając do klatki piersiowej jej twarz.
        -A co będzie jak stracisz kontrolę na dłużej? Wylądujecie w łóżku?!-parsknęła.
Wyrwała się z twojego uścisku i minęła twoją sylwetkę, zgarniając po drodze stojącą w wejściu do salonu niewielką walizkę. Skrzywiłeś się znacznie, kiedy do twoich uszu dotarło trzaśnięcie drzwi. Podbiegłeś do nich i wykrzykiwałeś jej imię, jednak ona nie zdecydowała się wrócić, a ty nie miałeś odwagi za nią pobiec. Znałeś ją. Potrzebowała teraz samotności. Pragnęła pozbierać myśli i ochłonąć. A tobie pozostało jedynie czekać i modlić się, aby nie postawiła krzyżyka nad waszą wspólną przeszłością i tak dobrze zapowiadającą się przed tą rozmową teraźniejszością. Uderzyłeś z całej siły w fakturę drzwi i osunąłeś się po niej, skrywając twarz w dłoniach.
         - Szalpuk...-usłyszałeś znajomy głos tuż nad swoją głową.
        - Powiedziałem jej. Powiedziałem jej wszystko, Kuba.-powiedziałeś słabo.

~*~
Hello! ^^
Miało być w środę, ale nie miałam siły, a że karuzela mundialowa trwa to postawiłam na weekend, w którym także się nie zmieściłam :D No, ale tutaj minimalnie akurat xD  Oświadczam Wam tutaj, że na studia idę za rok także będziecie mnie tylko przeklinać teraz, gdy zasypane będziecie nauką a ja będę publikować jak szalona :D Umówmy się, że tutaj publikować będę nowości co środę, a jak się nie pojawi to poprawiać się będę w weekend, okay? ^^  Co sądzicie o tym rozdziale? Artur pośpieszył się z tą rozmową czy może postąpił słusznie? ;) Jako, że Maślaka skończyłam to teraz mogę wybrać bloga, na którym mogłabym publikować dwa razy w tygodniu, ale w sumie nie chcę Was zasypywać bo szkoła, a potem ciężko zabrać się do nadrabiania, wiec umówmy się, że w poniedziałek zaglądacie na Bicka, którego piszę z Paulką, we wtorek Fornalowie witają z nowością a w środę lub weekend tutaj ;) Jakie drużyny oglądacie na tych MŚ? ;3 Ja oczywiście standardowo po za naszymi chłopcami  USA i Bułgarię, gdyż Niko nie lubić się nie da :D Całuję i do zobaczenia ;* ( Za kilka godzin może pojawi się nowość na Bicku, także zaglądajcie ^^ )

wtorek, 4 września 2018

Szóste wybicie wskazówek

        Pozwoliłeś się nikle wznieść kącikom ust na wyżyny, gdy w zasięgu twojego wzroku znalazły się charakterystyczne dla miasta pokaźnych rozmiarów kominy. Przesunąłeś dłońmi po skórzanej powierzchni kierownicy, skręcając na jednym ze skrzyżowań.  Znowu tutaj byłeś. Ponownie po upływie tych dwunastu miesięcy poruszałeś się doskonale znajomymi drogami. Lubiłeś to miejsce, jednak twoim azylem była hala Energia, w której kierunku zmierzałeś bełchatowskimi ulicami. Twoja ponowna obecność w  tej miejscowości tym razem jednak wywoływała u ciebie zupełnie inne emocje. Targała tobą niesamowita ekscytacja na czekający cię moment ponownego ujrzenia twarzy dawnych kolegów z drużyny czy radość na wieść, że szeregi tego zespołu zasilał będzie twój kadrowy przyjaciel Kochanowski. Jednak te odczucia skutecznie tłamsił strach. Przerażenie zalewało całe twoje ciało i doskonale było widoczne dla twojego oka, gdy co jakiś czas ręce spoczywające na sterze samochodu drgały niebezpiecznie. Westchnąłeś głośno na ten widok i starałeś się uspokoić skołatane nerwy.  Prędzej czy później przyjdzie ci się zmierzyć z najbardziej szkodliwym przeciwnikiem, który wyrządził trwałe rany na twojej psychice, czyli twoją byłą partnerką. Nie uda ci się przed tym uciec, Arturze i doskonale o tym wiedziałeś.  Odetchnąłeś z ulgą na myśl, że wreszcie pozbędziesz się kołaczących w twojej głowie myśli. Twoje błękitne tęczówki  odnalazły budynek, który przez sezon 2016/17 zasiał szczególne miejsce w twoim sercu, a kąciki ust ponownie musnęły szczyty. Przekręciłeś kluczyki w statyce, gasząc tym samym silnik i po zaczerpnięciu głębokiego oddechu przekroczyłeś próg obiektu. Omiatałeś wnikliwym wzrokiem ozdobione fotografiami drużyn powieszonymi chronologicznie ściany  i starałeś się odszukać w swoim otoczeniu jakiekolwiek zmiany, które zaszły tutaj od momentu twojej ostatniej wizyty. Dostrzegłeś ich jednak znikomą ilość  w postaci kilku nowych wyróżnień. Często przechodząc się tym  korytarzem wspominałeś, kiedy jako dziecko czy nastolatek ściskałeś kciuki za tą ekipę i podziwiałeś z rozwartymi ustami jej grę. Teraz sam zasilałeś ich skład. Zapukałeś knykciami subtelnie w ciemno brązowe drzwi, a kiedy właściciel pomieszczenia kryjącego się za nimi zaprosił cię donośnym "proszę!"przekroczyłeś jego próg. Prezes klubu momentalnie poderwał się z biurowego fotela i podszedł do ciebie, ściskając cię serdecznie. Zaśmiałeś się na tak zaskakujące cię przywitanie i według jego prośby opadłeś na krzesło naprzeciwko jego osoby. 
        - Tutaj masz adres mieszkania oraz kluczyki.-podsunął w twoim kierunku nieskazitelnie biała karteczkę zapisaną błękitnym atramentem oraz plik kluczy.- Mam nadzieję, że to będzie owocna współpraca.-posłał ci szeroki uśmiech.
           - Dziękuję bardzo.- odparłeś, wstając z miejsca.- Rozmawia pan z Mistrzem Świata, więc to chyba retoryczne  stwierdzenie.-zaśmiałeś się, ściskając jego dłoń na pożegnanie. 
Mężczyzna pokręcił z rozbawieniem głową i odprowadził cię do drzwi. Zameldowałeś się na parkingu przed obiektem sportowym i ujrzałeś opierającego się  nonszalancko o karoserię twojego samochodu blondyna. Zachichotałeś  na jego widok i poklepałeś go przyjacielsko po plecach, po czym z głupkowatym uśmiechem rozwarłeś przed nim drzwi od strony pasażera. Kochanowski zaśmiał się na ten gest, a ty popchnąłeś go na siedzenie, chcąc jak najszybciej z jego pomocą wybrać odpowiednie meble oraz produkty do zapełnienia lodówki. Cieszyłeś się, że od momentu jego zagajenia do ciebie na temat dziewczyny wasza relacja nabrała odpowiedniego poziomu i nim zauważyłeś, a środkowy znał całą twoją przeszłość a także odrobinę planów na przyszłość. Wiedział także o Ewelinie i stała się ciebie wspierać w tej ciężkiej sytuacji. Kilkanaście minut później zanosiłeś się głośnym śmiechem, obserwując jak 21-latek rzuca się na łóżko i podpiera głowę na dłoni z miną rasowego pedofila. Tak doskonale cię rozumiał, że uznawałeś to niemal za cud. Po trzech godzinach opuściliście IKEA z masą kartonów, które upchnęliście we wnętrzu twojego samochodu i obraliście kierunek na supermarket. Tak także nie obeszło się bez masy śmiechu i cennych wskazówek blondyna, które tak miały postać drwin z twojej osoby odnośnie nawyków żywieniowych. Twój wyśmienity humor jednak zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przy kolejce do kasy, na którą ty także się zdecydowałeś odnalazłeś szczupłą, drobną sylwetkę, którą byłbyś w stanie poznać wszędzie. Dziewczyna jakby wyczuła na sobie twój uważny wzrok i zwróciła głowę w twoim kierunku. Rozwarłeś wargi, nie dowierzając, że po mimo upływu czasu nadal była tak samo piękna. Jej stalowe tęczówki lustrowały uważnie każdy detal na twojej twarzy. Ty natomiast biegłeś wzrokiem po jej idealnej  figurze skrytej jedynie pod warstwą zapinanego na zatrzaski swetra i długiej, luźnej koszulki oraz ciemnych spodni. Jej ciemne włosy osiągały znacznie większą długość niż podczas waszych ostatnich wspólnych chwil. 
          - Arczi, halo!-wydarł się Kuba, machając dłonią przed twoimi oczami. 
         - To to to...ona.-wydusiłeś z siebie, niemiłosiernie się jąkając. 
         - No powiem ci, że gust masz niczego sobie.-szepnął ci do ucha z nikłym uśmiechem.-Wszystko w porządku?-uniósł pytająco brew, przyglądając się z obawą twojej twarzy.
         - Tak. Tylko...-zakłopotany przeczesywałeś włosy smukłymi palcami, obserwując jak dziewczyna zmierza ku wyjściu z budynku.- Masz tutaj kasę. Zapłać za wszystko.  Ja muszę iść.- tłumaczyłeś mu w popłochu.
Nie oczekiwałeś na jego reakcje. Przeprosiłeś stojących przed wami ludzi i pobiegłeś za szatynką na maksymalnym sprincie. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy dostrzegłeś ją przy czarnym BMW ładującą reklamówki z zakupami do bagażnika. Momentalnie podreptałeś w tamtym kierunku i chrząknąłeś głośno, dając znać o swojej obecności.
       -Artur.-rzuciła zdumiona, wpatrując się z niedowierzaniem w twoją twarz.
  Zastygliście w niewiążącym kontakcie wzrokowym. W jej szarych oczach rozlewał się strach, ale przyćmiony był przez połyskujące iskierki . Jej oczy błyszczały niczym diament i doskonale zdawałeś sobie sprawę, że to ty odpowiadałeś za ten stan. Czułeś, że Adamiak nadal cię kochała. Musiałeś się o tym przekonać. Niebezpiecznie zmniejszyłeś dzielący was dystans w zadziwiająco szybkim tempie i ulokowałeś smukłą dłoń na jej bladym policzku. Drasnąłeś niemrawo jej usta. Smakowały porzeczką. Jej ulubioną gumą, której paczkę zawsze dostrzegałeś na kanapie w waszym wspólnym mieszkaniu. Niespodziewanie naparła na twoje wargi, a ty nie byłeś w stanie powstrzymać się przed chęcią odwzajemnienia pieszczoty. Wasze języki zatopiły się w gorącym, namiętnym tańcu. Rozkoszowałeś się aksamitnością jej warg, nie myśląc o konsekwencjach swojej decyzji. Nie byłeś w stanie. Nie kiedy po twoim brzuchu rozlewała się niebywale przyjemna fala ciepła i nie kiedy nie mogłeś odpędzić od siebie wrażenia, że jej usta są stworzone jak element układanki, jak puzzel pasujący do twoich ust. Nie wychwyciłeś stojącego nieopodal was, przy twoim samochodzie zszokowanego blondyna twoim zachowaniem. Byłeś zbyt pochłonięty ją. Eweliną Adamiak. Twoją pierwszą miłością. 

~*~
Kurde. To miało wyglądać inaczej, ale cóż... Po takiej przerwie ciężko wrócić od razu na dobry poziom :( Wybaczcie jakość tego wyżej :/ Następny powinien być lepszy ^^ Mam nadzieję, że wydarzeniami Wam nieco to wynagrodziłam, choć w komentarzach pewnie mnie pozabijacie za to co zrobił Artur z  Eweliną :D Umówmy się, że rozdziały tutaj będą się pojawiać w środy lub weekend ;) Przez zdawkę z matmy nie miałam kiedy usiąść do Artura, a potem ciągle coś było stąd ta długa przerwa ;) Przepraszam za nią, ale już wracam.  Całuję i do zobaczenia za tydzień ! ;*
PS: Zerknijcie też na Maślaka & Olę oraz Tomka & Janka & Aurelię i niebawem Michała, Julkę i Izę ^^