Jak miałeś to w zwyczaju po wniesieniu powiek i przyzwyczajeniu się do panującego w pomieszczeniu oświetlenia przesunąłeś dłonią po twarzy. Zmarszczyłeś brwi, gdy twoje błękitne tęczówki zarejestrowały obraz otulającej cię pościeli zupełnie odrębny od tej znajdującej się w twoim mieszkaniu. Przechyliłeś głowę na bok i westchnąłeś głośno, biegnąc wzrokiem po nagich ramionach szatynki wyłaniających się z pod pierzyny. Jej opalone ciało otaczała intensywna czerwień, a długie, ciemne kaskady opadały swobodnie na materiał poduszki w tej samej barwie. Na ustach natomiast błąkał się delikatny uśmiech. Mogła być z siebie zadowolona. Miała ku temu ogromne powody, bo przecież nie lada wyczynem było zaciągnięcie do łóżka swojego byłego chłopaka. Kto by pomyślał, że zaczepienie jej na ulicy, odrobina troski jaką ją wtedy uraczyłeś doprowadzi do tego, że wylądujecie w jej mieszkaniu i poddacie się chwili namiętności, która gromadziła się w waszej dwójce podczas okresu rozłąki. Ostatki gorącego uczucia jaki pomiędzy wami powstało wybuchły niczym wulkan, zalewając lawą twoje myśli. Twój umysł został wyłączony na czas zbliżenia z Eweliną. Uspała całkowicie twój rozsądek. Zamąciła ci w głowie. Wplotłeś palce w jasne włosy, odgarniając ich niesforne kosmyki do tyłu i pokręciłeś głową z niedowierzaniem nad własnym zachowaniem. Prychnąłeś pod nosem, kwitując swoją sytuację brakiem szans na wybaczenie u Jagody. Najbardziej jednak przerażał cię fakt, że myśl o niej przebiegła przez twoją głowę dopiero teraz, po wydarzeniach wczorajszej nocy. Po raz pierwszy jej osoba dotknęła twojego umysłu kilka godzin po zdradzie jakiej niezaprzeczalnie się dopuściłeś, skazując tym samym swój związek na rozpad. Przeniosłeś ciężar ciała na łokcie i zmieniłeś pozycję na siedzącą. Omiotłeś wzrokiem wnętrze sypialni Adamiak, w której znajdowało się pobojowisko za jakie odpowiadały wasze porozrzucane części garderoby. Tląca się w tobie resztka nadziei ulotniła się jeszcze szybciej niż zapłonęła. Ten widok utwierdzał cię doskonale w przebiegu jakie miało finisz w jej lokum. Zalała cię karuzela, która kręciła się w zawrotnym tempie, ukazując ci zapisane odzwierciedlenie jednej z gorętszych wrześniowych nocy w twoim życiu. Niestety, ale akt erotyki został rozegrany pomiędzy tobą a Adamiak. Pośpiesznie poderwałeś się z materaca i chwyciłeś w dłoń telefon wyłowiony z kieszeni spodni. Zakląłeś siarczyście pod nosem, spostrzegając widniejącą na wyświetlaczu godzinę. Byłeś spóźniony na trening. Równe 60 minut. Pośpiesznie wyposażyłeś się we wczorajsze odzienie i zgarnąłeś z kanapy w salonie wczorajsze zakupy, wypadając z mieszkania szatynki błyskawicznie. Pokonywałeś dystans dzielący cię od własnego zacisza, przeglądając zawartość twojej komórki, która umknęła ci przez te kilka godzin spędzone w sypialni byłej ukochanej. Rozwarłeś oczy, kiedy ukazało ci się kilkanaście nieodebranych połączeń od środkowego oraz kilka wiadomości z jego podpisem w zakładce nadawcy. Przełknąłeś głośno ślinę, zdając sobie sprawę, że czeka cię przesłuchanie. Zapewne blondyn teraz snuł refleksje na temat powodu twojej nieobecności na porannym treningu. Mogłeś się założyć, że żadna z podanych przyczyn przez Kochanowskiego nie była tą trafną. Szczerze powiedziawszy zszokowałeś sam siebie. Nie planowałeś czegoś takiego. Nie przemknęła to przez twoje najskrytsze myśli. Jednak nie mogłeś oszukiwać samego siebie. Żywiłeś jakieś uczucie względem szarookiej. Czułeś się szczęśliwy, kiedy scałowywałeś każdy centymetr jej aksamitnej skóry, gdy wyciskałeś na jej jedwabnych ustach gorące pocałunki czy poznawałeś na nowo rozkosz na samym szczycie z jej udziałem. Pokręciłeś stanowczo głową, chcąc odgonić spustoszenie siejące się w twoim umyśle. Pokonałeś plik schodów i nim się zorientowałeś a zatapiałeś wargi w gorącej, parującej cieczy. Jej wyrazisty smak skutecznie pobudzał twoje zmysły jak jeszcze do niedawna czyniła to z nimi Adamiak. Twoje rozkoszowanie się kofeinowym napojem przerwała znajoma melodia rozbrzmiewająca po wnętrzu salonu. Ociężale podniosłeś się z krzesła usytuowanego przy kuchennym stole i podreptałeś w kierunku stolika, na którym spoczywało wibrujące urządzenie. Przewróciłeś jedynie oczami, chłonąc błękitnymi tęczówkami twarz kobiety, która odpowiadała za zamieszanie w twoim życiu. Przeciągnąłeś opuszkiem palca po ekranie telefonu, aby odrzucić połączenie i kontynuowałeś poranny rytuał. Nagle jednak do twoich uszu dotarł głośny trzask drzwi.
-Szalupa, co ty do cholery odpierdalasz?! -wparował do twojego mieszkania Kochanowski.
Zjawił się w twoim lokum wcześniej niż się tego spodziewałeś, dlatego nie byłeś jeszcze gotowy na to spotkanie. Przełknąłeś głośno ślinę i wpatrywałeś się w twarz blondyna, która nie posiadała tego przyjaznego wyrazu jaki bił od niej każdego dnia. Patrzył na ciebie wyczekująco, a ty starałeś się wyczytać coś z jego stalowych tęczówek. Rozlewała się po niech złość spowodowana zapewne niewiedzą na temat motywu odnośnie braku twojej osoby na hali Energia. Choć ty wiedziałeś. Twoja podświadomość podpowiadała ci, że Kochan przybył tutaj też w zupełnie innym celu. Przeczuwał, że wydarzyło się coś jeszcze skoro od tylu godzin nie miał z tobą kontaktu. Mimo to w głębi jego oczów można było dostrzec cząstkę troski, zmartwienia. Robił to w dobrym celu. Nie z determinacją, nie z furią. Zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Opieprzał i pochwalał, kiedy było trzeba. Gdy miałeś mu już zamiar zaprezentować wytłumaczenia nieskazitelną ciszę w twoim mieszkaniu przeszyła piosenka służąca ci za dzwonek. Wypuściłeś powietrze przez nos ponownie dzisiejszego dnia, odrzucając próbę kontaktu od Adamiak.
-Kto dzwoni?-uniósł brew Kuba.
-Ewelina.-odparłeś momentalnie, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
-Dlaczego nie odbierasz? Coś się wydarzyło, prawda?- .-zaatakował cię pociskiem pełnym pytań, splatając ramiona na klatce piersiowej.-Coś o czym nie wiem.- dodał, spoglądając na ciebie wymownie.
-Bo wyraźnie mam ku temu powody.-warknąłeś zdenerwowany.
-Arczi, ja ciebie proszę...-popatrzył na ciebie błagalnie.
-Dobra! Tak, masz rację! To chciałeś usłyszeć?!-parsknąłeś w jego kierunku.
-W czym mam rację?-tym razem jego wzrok wyrażał zdezorientowanie.-Powiedz mi! -napierał na ciebie.
-Wydarzyło się coś o czym nie wiesz.-wypowiedziałeś ze stoickim spokojem.-Gdy wracałem wczoraj z zakupów napatoczyłem się na Ewelinę. Stała z koleżankami, które rżały jak konie i były najpewniej naćpane. Ona sama paliła papierosa. Zdenerwowałem się i odciągnąłem ją na bok. -zdawałeś relacje z wczorajszych wydarzeń 21-latkowi.
-I co było dalej?
-Lepiej usiądź, bo to może zwalić cię z nóg.-mruknąłeś, uśmiechając się blado.
Zawodnik bełchatowskiej drużyny spojrzał na ciebie zaniepokojony, ale się nie odezwał. Posłusznie opadł na sofę w salonie,a ty obok niego. Skupiłeś swój wzrok na kubku po kawie spoczywającym w twoich dłoniach i zaczerpnąłeś głębokiego oddechu.
-Urządziłem jej awanturę. Naskoczyłem na nią, aby wyjawiła mi dlaczego znowu tutaj jest. A ona wtedy rozpoczęła tą lawinę...Pocałowała mnie, a ja głupi to odwzajemniłem. Później jakimś cudem znaleźliśmy się u niej w mieszkaniu i...Zdradziłem Jagę.-oświadczyłeś słabym głosem.
-Że co?! -wrzasnął zszokowany kapitan juniorskiej drużyny.-Kurwa, co zrobiłeś?!
Uraczyłeś go przelotnym spojrzeniem i westchnąłeś głośno. Kochanowski skrył twarz w dłoniach i przetarł ją nimi, kręcąc z niedowierzaniem głową. Poderwał się z miejsca i przemierzał powolnym krokiem długość pomieszczenia w jakim się znajdowaliście. Pustym wzrokiem odprowadzałeś jego sylwetkę, oczekując na jego opieprz, na który zasługiwałeś. Posiadałeś poukładane życie. Miałeś wspaniałą dziewczynę, możliwość mieszkania razem w mieście mistrza Polski, świetlaną przyszłość w miejscowej drużynie, ale zdecydowałeś się to spieprzyć jednym złym ruchem. Jedno nieodpowiednie posunięcie, jedna sekunda wyłączenia czujności i utraciłeś Janczak.
-Wiesz co, Artur?-utkwiłeś pytające spojrzenie w twarzy środkowego.- Jesteś moim przyjacielem, wiec będę z tobą szczery. Możesz się obrazić, ale zważając na to co zrobiłeś to mam ochotę ci napierdolić za to jak potraktowałeś Jagodę. Ta dziewczyna ucierpiała najbardziej, a jest niczemu winna.- z jego oczu jak i głosu bił wyraźny żal w stosunku do brunetki.- Nieświadoma prawdy może się zastanawia czy do ciebie nie wrócić, nie przebaczyć, a ty jak ona wróci zadasz jej jeszcze większy cios niż ten z jakim opuściła to mieszkanie. A ja dopilnuję, aby ona usłyszała prawdę.-oświadczył stanowczo.
-Masz całkowitą rację, Kuba. Należy mi się ten wpierdol, a Jagodzie lepszy chłopak.-szepnąłeś, wpatrując się tępym wzrokiem w punkt usytuowany przed tobą.
-Najbardziej jednak martwi mnie to, że ty ją kurwa kochasz. Kochasz tą Ewelinę! Widzę to po tobie, stary.-przystanął naprzeciwko ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy.
-Chyba wiesz lepiej co czuję niż ja sam.-rzuciłeś pod nosem.
Wzniosłeś nikle kąciki ust, kwitując tym gestem inteligencje młodszego siatkarza. Po mimo, że dzieliły was dwa lata to on dominował dojrzałością i chłodnym podejściem do spraw życiowych. Ty byłeś chłopakiem żyjącym chwilą, nie myślącym o konsekwencjach swoich czynów, czerpiącym z życia garściami w danym momencie i czasie, ale ta różnica sprawiała, że dopełnialiście się idealnie. Uwielbiałeś tego chłopaka. Entuzjazm jaki od niego bił czy zarazem też opamiętanie, twarde stąpanie po ziemi sprawiało, że nie dało się go nie polubić. Choć pragnąłeś, aby w tej sprawie akurat się mylił. Jednak wszystko wskazywało na to, że jego wniosek był trafny. Nie potrafiłeś obojętnie przejść obok Adamiak. Po ujrzeniu ją z fajką w ustach czy w towarzystwie tych podejrzanych kobiet musiałeś zaingerować. Włączył się w tobie instynkt ochrony jej przed niebezpieczeństwem. Troszczyłeś się o nią po mimo tego jaki ból ci sprawiła, opuszczając nagle twoje życie. Z refleksji wyrwał cię głos środkowego, który proponował ci spacer na ochłonięcie. Skinąłeś ochoczo na jego propozycję i po wzięciu szybkiego prysznica oraz zmianie ubrania zameldowałeś się wraz z nim w parku. Jednak nawet tam nie zaznałeś spokoju i nie uwolniłeś się od szatynki, która zmierzała w twoim kierunku jak burza.
-Artur, ja...-rozpoczęła niepewnie, ale ty pośpiesznie jej przerwałeś.
-Daj mi spokój. Nie chcę z tobą rozmawiać.-syknąłeś przez zaciśnięte zęby.
-Musisz o czymś wiedzieć.-oświadczyła ci z powagą.
-Mam kogoś i mnie nie obchodzisz.-kontynuowałeś zgrywanie obojętnego na jej losy.
-Artur, ja wróciłam, bo mam HIV.-wbiła wzrok w podłoże.
Zastygłeś, a Jakub podążający obok ciebie także. Gromiłeś jej twarz wzrokiem pełnym błyskawic. Nienawidziłeś jej, ale Kochanowski miał rację, bo jednocześnie ją także kochałeś.
PS: Przepraszam za opóźnienia, ale praca, więc chyba sami rozumiecie :(
-Szalupa, co ty do cholery odpierdalasz?! -wparował do twojego mieszkania Kochanowski.
Zjawił się w twoim lokum wcześniej niż się tego spodziewałeś, dlatego nie byłeś jeszcze gotowy na to spotkanie. Przełknąłeś głośno ślinę i wpatrywałeś się w twarz blondyna, która nie posiadała tego przyjaznego wyrazu jaki bił od niej każdego dnia. Patrzył na ciebie wyczekująco, a ty starałeś się wyczytać coś z jego stalowych tęczówek. Rozlewała się po niech złość spowodowana zapewne niewiedzą na temat motywu odnośnie braku twojej osoby na hali Energia. Choć ty wiedziałeś. Twoja podświadomość podpowiadała ci, że Kochan przybył tutaj też w zupełnie innym celu. Przeczuwał, że wydarzyło się coś jeszcze skoro od tylu godzin nie miał z tobą kontaktu. Mimo to w głębi jego oczów można było dostrzec cząstkę troski, zmartwienia. Robił to w dobrym celu. Nie z determinacją, nie z furią. Zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Opieprzał i pochwalał, kiedy było trzeba. Gdy miałeś mu już zamiar zaprezentować wytłumaczenia nieskazitelną ciszę w twoim mieszkaniu przeszyła piosenka służąca ci za dzwonek. Wypuściłeś powietrze przez nos ponownie dzisiejszego dnia, odrzucając próbę kontaktu od Adamiak.
-Kto dzwoni?-uniósł brew Kuba.
-Ewelina.-odparłeś momentalnie, łapiąc z nim kontakt wzrokowy.
-Dlaczego nie odbierasz? Coś się wydarzyło, prawda?- .-zaatakował cię pociskiem pełnym pytań, splatając ramiona na klatce piersiowej.-Coś o czym nie wiem.- dodał, spoglądając na ciebie wymownie.
-Bo wyraźnie mam ku temu powody.-warknąłeś zdenerwowany.
-Arczi, ja ciebie proszę...-popatrzył na ciebie błagalnie.
-Dobra! Tak, masz rację! To chciałeś usłyszeć?!-parsknąłeś w jego kierunku.
-W czym mam rację?-tym razem jego wzrok wyrażał zdezorientowanie.-Powiedz mi! -napierał na ciebie.
-Wydarzyło się coś o czym nie wiesz.-wypowiedziałeś ze stoickim spokojem.-Gdy wracałem wczoraj z zakupów napatoczyłem się na Ewelinę. Stała z koleżankami, które rżały jak konie i były najpewniej naćpane. Ona sama paliła papierosa. Zdenerwowałem się i odciągnąłem ją na bok. -zdawałeś relacje z wczorajszych wydarzeń 21-latkowi.
-I co było dalej?
-Lepiej usiądź, bo to może zwalić cię z nóg.-mruknąłeś, uśmiechając się blado.
Zawodnik bełchatowskiej drużyny spojrzał na ciebie zaniepokojony, ale się nie odezwał. Posłusznie opadł na sofę w salonie,a ty obok niego. Skupiłeś swój wzrok na kubku po kawie spoczywającym w twoich dłoniach i zaczerpnąłeś głębokiego oddechu.
-Urządziłem jej awanturę. Naskoczyłem na nią, aby wyjawiła mi dlaczego znowu tutaj jest. A ona wtedy rozpoczęła tą lawinę...Pocałowała mnie, a ja głupi to odwzajemniłem. Później jakimś cudem znaleźliśmy się u niej w mieszkaniu i...Zdradziłem Jagę.-oświadczyłeś słabym głosem.
-Że co?! -wrzasnął zszokowany kapitan juniorskiej drużyny.-Kurwa, co zrobiłeś?!
Uraczyłeś go przelotnym spojrzeniem i westchnąłeś głośno. Kochanowski skrył twarz w dłoniach i przetarł ją nimi, kręcąc z niedowierzaniem głową. Poderwał się z miejsca i przemierzał powolnym krokiem długość pomieszczenia w jakim się znajdowaliście. Pustym wzrokiem odprowadzałeś jego sylwetkę, oczekując na jego opieprz, na który zasługiwałeś. Posiadałeś poukładane życie. Miałeś wspaniałą dziewczynę, możliwość mieszkania razem w mieście mistrza Polski, świetlaną przyszłość w miejscowej drużynie, ale zdecydowałeś się to spieprzyć jednym złym ruchem. Jedno nieodpowiednie posunięcie, jedna sekunda wyłączenia czujności i utraciłeś Janczak.
-Wiesz co, Artur?-utkwiłeś pytające spojrzenie w twarzy środkowego.- Jesteś moim przyjacielem, wiec będę z tobą szczery. Możesz się obrazić, ale zważając na to co zrobiłeś to mam ochotę ci napierdolić za to jak potraktowałeś Jagodę. Ta dziewczyna ucierpiała najbardziej, a jest niczemu winna.- z jego oczu jak i głosu bił wyraźny żal w stosunku do brunetki.- Nieświadoma prawdy może się zastanawia czy do ciebie nie wrócić, nie przebaczyć, a ty jak ona wróci zadasz jej jeszcze większy cios niż ten z jakim opuściła to mieszkanie. A ja dopilnuję, aby ona usłyszała prawdę.-oświadczył stanowczo.
-Masz całkowitą rację, Kuba. Należy mi się ten wpierdol, a Jagodzie lepszy chłopak.-szepnąłeś, wpatrując się tępym wzrokiem w punkt usytuowany przed tobą.
-Najbardziej jednak martwi mnie to, że ty ją kurwa kochasz. Kochasz tą Ewelinę! Widzę to po tobie, stary.-przystanął naprzeciwko ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy.
-Chyba wiesz lepiej co czuję niż ja sam.-rzuciłeś pod nosem.
Wzniosłeś nikle kąciki ust, kwitując tym gestem inteligencje młodszego siatkarza. Po mimo, że dzieliły was dwa lata to on dominował dojrzałością i chłodnym podejściem do spraw życiowych. Ty byłeś chłopakiem żyjącym chwilą, nie myślącym o konsekwencjach swoich czynów, czerpiącym z życia garściami w danym momencie i czasie, ale ta różnica sprawiała, że dopełnialiście się idealnie. Uwielbiałeś tego chłopaka. Entuzjazm jaki od niego bił czy zarazem też opamiętanie, twarde stąpanie po ziemi sprawiało, że nie dało się go nie polubić. Choć pragnąłeś, aby w tej sprawie akurat się mylił. Jednak wszystko wskazywało na to, że jego wniosek był trafny. Nie potrafiłeś obojętnie przejść obok Adamiak. Po ujrzeniu ją z fajką w ustach czy w towarzystwie tych podejrzanych kobiet musiałeś zaingerować. Włączył się w tobie instynkt ochrony jej przed niebezpieczeństwem. Troszczyłeś się o nią po mimo tego jaki ból ci sprawiła, opuszczając nagle twoje życie. Z refleksji wyrwał cię głos środkowego, który proponował ci spacer na ochłonięcie. Skinąłeś ochoczo na jego propozycję i po wzięciu szybkiego prysznica oraz zmianie ubrania zameldowałeś się wraz z nim w parku. Jednak nawet tam nie zaznałeś spokoju i nie uwolniłeś się od szatynki, która zmierzała w twoim kierunku jak burza.
-Artur, ja...-rozpoczęła niepewnie, ale ty pośpiesznie jej przerwałeś.
-Daj mi spokój. Nie chcę z tobą rozmawiać.-syknąłeś przez zaciśnięte zęby.
-Musisz o czymś wiedzieć.-oświadczyła ci z powagą.
-Mam kogoś i mnie nie obchodzisz.-kontynuowałeś zgrywanie obojętnego na jej losy.
-Artur, ja wróciłam, bo mam HIV.-wbiła wzrok w podłoże.
Zastygłeś, a Jakub podążający obok ciebie także. Gromiłeś jej twarz wzrokiem pełnym błyskawic. Nienawidziłeś jej, ale Kochanowski miał rację, bo jednocześnie ją także kochałeś.
~*~
Bum! Spodziewałyście się takiego obrotu sytuacji? ^^ Zapewniałam Was, że zaskoczę i mam nadzieję, że mi się to udało, bo podejrzewam, że chyba żadna z Was nie brała takich wydarzeń pod uwagę :D Kochanowski porządnie opieprzył Artura jak na przyjaciela przystało, a Ewelina nie dość, że wywróciła mu życie do góry nogami to może się przyczynić do zarażenia go poważną chorobą. Jaką decyzję podejmie Jagoda? Czy Szalpuk okaże się być zarażony? Dowiecie się niebawem ;) Całuję i do zobaczenia w środę lub weekend! ;*PS: Przepraszam za opóźnienia, ale praca, więc chyba sami rozumiecie :(
No dobra przez chwileczkę zrozumiałam troskę Artura o byłą dziewczynę, ale też miałam ochotę mu przywalić jak Kochanowski, bo jednak Jaga była tym oczywistym i najlepszym wyborem. Błądzi i to niemiłosiernie, ale teraz już ostatecznie zbłądził i chyba nie znajdzie ratunku. Czy Ewelina tak była zajęta tamtej nocy, że nie mogła wspomnieć o chorobie, chciała przyjemności, ale nie takim kosztem; teraz i Szalpuk może usłyszeć taką samą diagnozę i w sumie zrezygnować z jakiegokolwiek uczucia do kogoś, bo nie sądzę, że którakolwiek dziewczyna zgodzi się na związek z nosicielem hiv. Żeś zaskoczyła i zasmuciła 💔 Weny
OdpowiedzUsuńJaga jeszcze jest niczego nieświadoma i zobaczymy jak się zachowa jak się dowie prawdy.
UsuńWybacz :(
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Tak samo, jak Kuba, w pewnym momencie miałam ochotę przywalić Arturowi za to, co zrobił. Dopiero po fakcie dotarło do niego, co zrobił, że zdradził Jagodę ze swoją byłą... Ech, nawet nie chcę sobie myśleć, co będzie, gdy dziewczyna się o wszystkim dowie. Ale ta końcówka to prawdziwa bomba! Ewelina ma HIV? No pięknie... Czy łaskawie nie mogła mu o tym wspomnieć zanim poszli do łóżka? Masakra! Oby tylko Artur nie został zarażony, bo serio, nie wyobrażam sobie, co będzie, jeśli jednak sprawdą się te najgorsze obawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Artur już taki jest, że wszystko odbiera z opóźnieniem XD Co zrobisz? :D
UsuńWszystko się niebawem okaże ;)
Dziękuję i pozdrawiam ;*